środa, 18 stycznia 2012

Kilka osobistych refleksji o sytuacji profesjonalnej pianisty

Szanowni Państwo.

Chciałbym przedstawić Państwu kilka osobistych refleksji związanych z tematem dzisiejszego panelu „Pianista – wykonawca uniwersalny”. Osobistych, ponieważ jedynie za takie jestem odpowiedzialny. Żadną miarą nie mogłem i nie mogę się wpasować w jakąś doktrynę, system czy metodę.

Refleksja pierwsza, o środowiskowej, psychologicznej presji, również uczelnianej, że dla pianisty, tzw. kariera, to być solistą, a granie zespołowe, to rezygnacja, kompromis, tzw. urządzenie się w życiu i temu podobne. Czułem się szalenie niewygodnie z tą presją od samego zarania studiów. Rychło też sobie uświadomiłem, że uczenie się gry na fortepianie, oczywiście dzieje się głównie indywidualnie, solo, ale artystyczny pożytek z tej umiejętności, to już sprawa o wiele bardziej rozległa.

Refleksja druga, o zmianach, które dokonały się w czasie mego życia. Jeszcze w okresie studiów i tuż po nich, dla mnie samego pianistą był wyłącznie muzyk, który grał solo, sam. A kiedy grał z kimś, stawał się akompaniatorem, lub kimś do akompaniatora podobnym. Kiedy zacząłem grać z innymi rychło sobie uświadomiłem, że wcale nie przestawałem być pianistą, a moje oczekiwania od własnej gry niczym się nie różnią od tych, kiedy gram solo. Czyli, że zawsze jestem pianistą, bez względu na to czy gram sam czy z kimś, bez względu na to, jak mnie postrzega i klasyfikuje środowisko. I to przekonanie pozostało fundamentem całej mojej profesjonalnej aktywności.

Refleksja trzecia, o urzeczywistnianiu, na miarę swych możliwości, wspomnianego wymogu perfekcji. Otóż świadomie i z wyboru, całą moją aktywnością starałem się je realizować. Podjąłem ryzyko przekonywania o jego słuszności studentów, z którymi przez pół wieku pracowałem. Z pełną determinacją mówiłem głośno o nim wobec całego środowiska, ze szczególnym zaangażowaniem na forum Rady Wydziału II Akademii im.Fryderyka Chopina. Nie szczędząc wysiłku, z pomocą kilku entuzjastów, których „zainfekowałem” moimi ideami, doprowadziłem do powstania unikatowej Katedry Kameralistyki Fortepianowej (KKF).

Refleksja czwarta, o dwu katedrach. W naszej Uczelni, na wydziale fortepianu, działają dwie, pełnoprawne katedry: gry solowej i gry zespołowej. Jest to sytuacja absolutnie unikatowa. W innych uczelniach są oczywiście organizmy zajmujące się graniem zespołowym pianistów ale działają one poza wydziałem fortepianu. Nasza Katedra Fortepianu kształci z założenia pianistów, mistrzów posługiwania się instrumentem, artystów gry solowej; KKF, z założenia kształci pianistów, artystów gry zespołowej, mistrzów partnerstwa. Czyni to zarówno w aspekcie profesjonalnym, jak i nade wszystko psychologicznym, mentalnym.

Refleksja piąta, o akompaniatorze i partnerze. Ośmielam się twierdzić, że partnerstwo jest najbardziej kreatywną postawą współpracy pomiędzy wykonawcami, a może nawet, po prostu, pomiędzy ludźmi. Natomiast obrośnięte pejoratywnymi konotacjami pojęcie akompaniatora i relacje pomiędzy wykonawcami typu solista-akompaniator, pomijając dokuczliwe rekwizyty postrzegania środowiskowego, są – w moim odczuciu – szkodliwe artystycznie i jako takie , powinny być unikane, od podstawowego szkolnictwa poczynając.

Refleksja szósta, o impasie solistycznym. Jakże często będącym główną przyczyną udręki, zawodu, rozczarowania i frustracji dla, wydaje mi się, całej rzeszy zagubionych pianistów. I o niemal nieograniczonych możliwościach artystycznej ekspresji i wartościowego spełnienia, które oferuje granie zespołowe. Pianista może się zrealizować w bardzo wielu formach współpracy. Może uczestniczyć w aktywności koncertowej instrumentalistów, która bez udziału pianistów, stałaby się po prostu wirtualna. Cała rzesza śpiewaków w swej aktywności artystycznej nie byłaby w stanie obyć się bez pianistów. Kształcenie i instrumentalistów i śpiewaków bez udziału pianisty, jest trudne do wyobrażenia sobie. Teatry operowe bez pianisty, musiałyby, w zasadzie zamknąć swe podwoje. Fakty te jasno wskazują, że pianiści są - być może - najbardziej liczną i najbardziej poszukiwaną grupą pośród wykonawców. Na dobrą sprawę, całe środowisko wykonawców bez pianisty po prostu nie mogłoby się obyć. Wyjście z impasu wyłącznie solistycznej aktywności, drastycznie zmienia obraz sytuacji profesjonalnej pianisty, otwiera cały ten wspomniany teren ogromnych możliwości, nie stojąc zresztą w żadnej opozycji wobec kontynuowania aktywności solistycznej.

Refleksja siódma, ostatnia, o pewnym micie pianistycznej rzeczywistości. Jest to dość powszechny pogląd, jakoby wybitnie utalentowani zostawali solistami, a ci, mniej utalentowali byli skazani na działalność zespołową. Otóż twierdzę, że każdy pianista może być artystą wybitnym lub pospolitym, niezależne od tego, czy gra sam czy z kimś. Wszystko zależy od talentu i profesjonalnej perfekcji. Jest wiele marnych wykonań solistycznych; jest również wiele wybitnych kreacji kameralistycznych. Są na to żywe dowody, że tzw. pianista-korepetytor możne być artystą znakomitym a tzw. solista może być artystą żenująco niepotrzebnym nawet wtedy, kiedy mu się udaje niekiedy występować solistycznie na estradach filharmonicznych.

Takie są moje wprowadzające refleksje, z konieczności szkicowe i wybiórcze. Wierzę, że komplet wypowiedzi dzisiejszego Panelu przyczyni się do promocji w środowisku pojęcia pianisty, jako wykonawcy uniwersalnego.

Wypowiedź na spotkaniu panelowym w UMFC, 13 lutego 2010

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz