3 pytania p.Ewy Skardowskiej dla „Twojej Muzy”
1. Jakie wrażenia z Konkursu pozostaną najsilniej w Pana pamięci?
Tych wrażeń było całkiem sporo. Poczynając od tego, że był to „konkurs debiutów”. W ogóle pierwszy, uniwersalny konkurs duetów z fortepianem, a więc zespołowy, z założenia obejmujący wszystkie możliwe układy fortepianu z instrumentami i ze śpiewem.
Fundament ideowy konkursu duetów postrzegam bardzo prosto: każdy muzyk ma tylko dwie alternatywy wykonawcze, albo wykonuje sam, albo z kimś, czyli zespołowo. Podstawą wykonania zespołowego jest układ duetowy. Tak, jak w życiu. Albo jest się samemu, albo w układzie z kimś. Jeśli wykonuje się muzykę sam, solo, to oczywiście wiadomo, że jest się zamkniętym w świecie, w którym wszystko dzieje się na własną wyłączną odpowiedzialność; kiedy występuje się z kimś, w układzie z drugim wykonawcą, z drugim człowiekiem, wchodzi się w mistyczny świat bycia razem, ze wspólną odpowiedzialnością za sukces lub porażkę. Również tak jak w życiu.
Relacje w układzie duetowym mają też tylko dwie alternatywy: są albo partnerskie, albo solistyczno-akompaniatorskie. Relacje partnerskie od zawsze postrzegam jako kreatywne, dające ogromne szanse na sukces bycia razem, w opozycji do relacji solistyczno-akompaniatorskiej, skrzywionej i anachronicznej zarówno w duecie muzycznym jak i życiowym.
Pogląd ten lansowałem od zarania idei konkursu duetów, która pojawiła się równolegle u prof. Maji Nosowskiej i u mnie, jakby jeszcze jeden dowód naszego profesjonalnego, uczelnianego partnerstwa.
Nie skrywam, że miałem wielką tremę przed tym konkursem, ponieważ, jak wspomniałem, był to konkurs debiutów: prof. Maji Nosowskiej jako dyrektora artystycznego, p. Beaty Szebesczyk jako dyrektora biura konkursu, p. Grzegorza Skrobińskiego i Bartosza Bednarczyka, obydwu jako sekretarzy jury i w końcu mój, jako przewodniczącego jury.
Generalnie, oceniam te debiuty pozytywnie. Prof. Nosowska wykonała gigantyczną pracę, wymagającą nieprawdopodobnego wysiłku i determinacji, aby sprostać problemom pozyskiwania funduszów, sponsorów i innych decydentów; P. Beata, z wdziękiem i niebywałą skutecznością rozwiązała wielką obfitość mniejszych i większych łamigłówek logistycznych, a sekretarze, zapewnili potrzebny komfort jurorom. Idea konkursu wydaje się być trafiona, co potwierdziła ilość zgłoszeń (ponad 60) i zdumiewająco wysoki poziom niemal wszystkich uczestników.
2. Jak czuł się Pani w roli przewodniczącego jury Konkursu?
Wprawdzie był to również mój debiut w tej roli, ale miałem już spore doświadczenie jako przewodniczący uczelnianych komisji egzaminacyjnych. W istocie, różnic prawie nie ma, więc i problemów nie było. Udało nam się stworzyć chyba optymalny skład jury, czyli: pianiści, instrumentaliści, wokaliści, krytyk muzyczny i impresario.
Z pełną świadomością starałem się realizować klimat wolności i przestrzeni w ocenianiu, w pełnym poszanowaniu indywidualnych kryteriów. Nie sugerowałem niczego. Sądzę, że nie popełniłem nadużycia, mówiąc na pierwszym posiedzeniu Jury, z uprzywilejowanej pozycji przewodniczącego, o moich kryteriach oceniania, których wiodącym będzie ocena partnerstwa pomiędzy wykonawcami. Kryterium to konsekwentnie realizowałem a jurorzy też nie wydawali się mieć z tym problemów.
Klimat jurorowania był autentycznie przyjacielski, emocjonalny, poważny ale jednocześnie uśmiechnięty i serdeczny, bardzo odpowiedzialny profesjonalnie.
3. Jak podsumowałby Pan ten Konkurs?
Generalnie, postrzegany z pozycji jurora, ten konkurs jest rzeczywiście odmienny od wszystkich innych, które oceniałem. Tamte były głownie konkursami wykonawczymi, ten, był muzyczny. Dlatego też, nazwałem go „igrzyskami muzycznymi”.
Klimat ten potwierdzili wszyscy uczestnicy z którymi udało mi się rozmawiać, zarówno laureaci jak i ci, dla których nie starczyło nagród a nawet miejsca w drugim etapie. Zwierzenia wielu napełniły mnie szczerą radością kiedy mówili, że zabiorą ze sobą ideę partnerstwa na zawsze, na całe życie, nie tylko muzyczne.
Od początku postrzegałem konkurs nie jako uczelniany, chociaż odbył się we wspaniałomyślnie oddanych nam przez władze UMFC do dyspozycji warunkach zarówno lokalowych jak i obsługi. W moim pojmowaniu, był to konkurs dla młodych artystów, realizujących się w duecie. Jest bardzo wiele konkursów wykonawczych, indywidualnych; ten jest unikatowy, oparty o uniwersalną ideę duetu jako fundamentu grania zespołowego, realizowanego w klimacie partnerstwa. Docelowo marzy mi się aby nasz konkurs pozostał na trwale w środowisku muzycznym, szczególnie młodym, jako potwierdzenie waloru grania zespołowego.
10 luty 2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz