poniedziałek, 19 września 2011

Antytezą muzycznego partnerstwa jest układ solista-akompaniator. Generalnie, w takim układzie, jeden z wykonawców jest a priori uprzywilejowany, drugi - a priori subordynowany. Nie waham się użyć wobec niego określenia anachroniczny, a nawet artystycznie szkodliwy.
Podobnie z układem solista-akompaniator w tzw. życiu. Z odcieniem pewnego rozbawienia dostrzegam wokół siebie istnienie wielu przykładów takiego układu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz