niedziela, 22 września 2019

PARTNERSTWO W MUZYCE. Kameralistyka Organowa. Sesja Naukowo-Metodyczna w Licheniu, 19-21 września 2019



Prof. Jerzy MARCHWIŃSKI
Rejowiecka 17A
PL 04-897 WARSZAWA
Tel/Fax: (+48-22) 872 1500
Mob: (+48) 601 235 576
Blog: jerzy-marchwinski. Blogspot.



Kilka osobistych refleksji na kanwie Sesji Naukowo-Metodycznej PARTNERSTWO W MUZYCE, w Licheniu, 19-21 września 2019.


Drodzy, Szanowni Państwo!

1.    Rozpoczynam od podziękowań prof. Andrzejowi Chorosińskiemu za zaszczytne zaproszenie mnie jako gościa honorowego tej unikatowej, ważnej Sesji. Muszę Państwu wyznać, że znam Profesora od wielu dziesięcioleci i miałem możność z podziwem obserwować, jak zawsze dominantą jego aktywności była troska o Sztukę, o walor artystyczny, nawet we wszelakich zawiłościach dziejącej się rzeczywistości.

2.    Profesor Chorosiński jest arcymistrzem organów, tego unikatowego instrumentu. W moim postrzeganiu, wyjątkowość organów jest jakby podwójna. Z jednej strony, jest to cudowny, niezwykły instrument muzyczny, z całą swą specyfiką i charakterem; z drugiej, jest to instrument w służbie transcendentnej strony ludzkiego losu, przez swój wielowiekowy związek z religią.


3.    Religia, szczególnie chrześcijańska, zawsze manifestowała swą głęboką, naturalną potrzebę sztuki i piękna, w architekturze, malarstwie i właśnie, w muzyce. Ta obecność muzyki ujawniała się chyba w każdym odcieniu religijnej potrzeby, w radości, żałobie, modlitwie, uniesieniu, weselu i dramacie. Asystowała od dawna w towarzyszeniu, a właściwie, w partnerowaniu śpiewom oraz dialogowi z wiernymi.

4.    W moim osobistym kryterium, postrzegam walor sztuki w amplitudzie, która zawiera się pomiędzy kiczem i arcydziełem. Z przekonaniem twierdzę, że w historii chrześcijaństwa, udział sztuki był, na szczęście, o wiele bliżej arcydzieła, niż kiczu. Malarstwo, rzeźba, architektura, swym pięknem wciąż zatykają dech w piersi; świątynie, obrazy, plafony, piety a w muzyce, antyfony, chorały, responsoria, hymny, w znakomitej większości wydają się być czystą modlitwą. Nawet dla tych, którzy jak ja, nie utożsamiają się z żadną religią.


5.    Jak już wspomniałem, w moim postrzeganiu problem organów, ma zdecydowanie podwójny charakter. Z jednej strony, jest to przypadek każdego instrumentu muzycznego, mniej lub bardziej skomplikowanego i oryginalnego, z drugiej strony, jest to preferowany instrument w służbie kultu, religii, wiary, ducha. Nie skrywam, że aspekt czysto instrumentalny, profesjonalny, mniej mnie interesuje. Obawiam się nawet, że nie wziąłbym udziału w Sesji poświęconej samym organom, albo nawet fortepianowi, instrumentom smyczkowym lub dętym. Wydaje mi się to być problemem dość zamkniętym, środowiskowym, wręcz ograniczonym. Natomiast, z ogromną radością i zainteresowaniem potwierdziłem udział w aktualnej Sesji ze względu właśnie na związek z kultem, z czynną obecnością organów w świątyni i w mistycyzmie ceremonii. Zresztą, organy przecież doskonale odnajdują się i w Sali koncertowej i w świątyni.

6.    W niekłamany zachwyt wprawiło mnie określenie ze scenariusza Sesji, Poszukiwanie piękna w akompaniamencie liturgicznym. Dla mnie, jest to trafienie w samo sedno przesłania tej Sesji. W nabożeństwach wprawdzie nie uczestniczę, co wcale nie oznacza, że jestem od nich całkowicie izolowany. Ale niestety, niezmiernie rzadko jest to dla mnie bliskie pięknu. Przy często nieznośnym brzmieniu marnych elektronicznych instrumentów, nieporadność niektórych niedouczonych organistów bywa trudna do wytrzymania i chyba raczej zachęca do ucieczki ze świątyni niż do modlitwy. Niestety, niekiedy bardziej kojarzy mi się z kiczem niż arcydziełem, nawet w eksponowanych transmisjach telewizyjnych. Bardzo rzadko, najczęściej w jakiejś przypadkowej świątyni, usłyszeć mogę kompetentnego i utalentowanego mistrza organów. Wtedy też, moje uniesienie sięga zenitu a szczęście, pełni.


7.    Samo brzmienie, dźwięk organów, budzi we mnie klimat uduchowienia, dziwnie połączonego ze zmysłową przyjemnością. Niepodobieństwem byłaby próba uogólnienia zachwytu nad tym brzmieniem, ale np. wspomnienie przypadkowego wejścia do Katedry Notre Dame — oczywiście przed jej zdewastowaniem przez okrutny los — pełnej nieprzytomnie pięknej, muzycznej narracji właśnie oferowanej przez jednego z mistrzów organów paryskiej świątyni, zrobiło na mnie wstrząsające, wręcz mistyczne, niezapomniane wrażenie.

8.    Jako główny cel i sens aktualnego spotkania postrzegam przekazanie przez mistrzów, wiedzy i umiejętności muzycznego know-how, jak mądrze i pięknie partnerować wierze, religii i nade wszystko, wiernym. W moim przekonaniu, zresztą, Sesja zasługuje na miano sympozjum — czyli greckiej uczty, bardziej kojarzącej się ze Sztuką niż bliższy nauce termin sesja. Jest też ogromnie cennym i ważnym, być może pionierskim wydarzeniem w kierunku doskonalenia żywej obecności muzyki w dziejącej się kościelnej rzeczywistości. Uważam również, że jest to ważny krok w kierunku osiągnięcia mistrzostwa, perfekcji oraz wyeliminowania muzycznego dyletanctwa i tandety ze świątyni.


9.    Bo dla mnie, słuchacz organów, nie jest zwyczajnym, filharmonicznym melomanem. To człowiek, którego oczekiwanie muzyki znacznie przekracza potrzeby tradycyjnego słuchacza. Dotyczy przecież, w założeniu, człowieka, który pragnie charakteru modlitwy, po którą przyszedł do świątyni. Nie wolno, żeby muzyk mu w tej modlitwie przeszkadzał!

10. Inaczej postrzegam partnerstwo pomiędzy dwoma muzykami, dwoma wykonawcami; inaczej pojmuję szczególne, według mnie, docelowe, partnerstwo pomiędzy wykonawcą, tym, który gra lub śpiewa oraz odbiorcą, czyli tym, który słucha i niekiedy również uczestniczy w śpiewaniu. Jestem przekonany, że tego cudownego partnerstwa pomiędzy mistrzem i słuchaczem, czyli organistą i wiernymi, można nauczyć i kultywować. Zawsze zresztą, wszystkim moim studentom starałem się nade wszystko wskazać, że muzyka, którą realizują swoimi umiejętnościami i talentami, ma służyć nie im samym tylko tym, którzy jej łakną i na nią czekają. I to właśnie jest dla mnie istota muzycznego partnerstwa pomiędzy wykonawcą i odbiorcą, w tym wypadku, pomiędzy organistą i uczestnikiem nabożeństwa.


11. I teraz czas na codę mojego krótkiego, licheńskiego preludiowania. Zwierzam się Państwu, że dla mnie cel, którym się przez ponad pół wieku zajmowałem, zawsze była Sztuka, a nie tylko wiedza i zwyczajna umiejętność. Obiektem, który mi się kojarzy z aktualną Sesją, w której mam zaszczyt uczestniczyć jest również Sztuka, szczególnie w sojuszu partnerskim z Wiarą.

12. Próbowałem przekonać młodych, na ogół z bardzo, a nawet nieoczekiwanie dobrym rezultatem, że to, czym my się zajmujemy, jest być może najpiękniejszym i najbardziej wzniosłym owocem ludzkiego umysłu. To my, muzycy, niezależnie od wyposażenia w zdolności, zostaliśmy obdarzeni wielkim przywilejem zajmowania się Pięknem i Sztuką, że jakby niezależnie od zawirowań i manowców dziejącej się rzeczywistości możemy żyć w twórczym luksusie podpowiedzianego przez Hipokratesa przekonania, że Ars longa, vita brevis, że jak osobiście twierdzę — Sztuka nie jest ornamentem na życiu. Jest Życiem samym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz