Prof. Jerzy Marchwiński
IDEA
DUETU
Od razu na wstępie mojego wystąpienia chciałbym
poinformować PT słuchaczy i ewentualnych czytelników, że nie będzie to zbiór pouczeń,
wskazań, a nawet rad typu podręcznikowego. Będzie to garść bardzo osobistych
refleksji o fascynującym układzie pomiędzy wykonawcami, jakim jest duet.
W moim postrzeganiu, człowiek żyje albo sam, albo w relacji
z innymi. Innej opcji nie widzę. A fundamentalny układ bycia z kimś, to dwoje
ludzi razem, właśnie duet, który w końcu osiąga wymiar narodu.
W naszym, muzycznym świecie,
również potwierdza się ten układ. Każdy muzyk albo wykonuje sam, albo z kimś.
Innej opcji też nie ma. Podstawowym zespołem jest dwoje muzyków, czyli duet, z
którego wyrastają zespoły aż do wielkiej orkiestry symfonicznej łącznie.
Konsekwencją
tego poglądu jest spostrzeżenie, że tzw. solistą jest jedynie muzyk, który
wykonuje utwór sam jeden, na własną odpowiedzialność realizując komplet
elementów dzieła muzycznego, czyli melodii,
rytmu, harmonii, dynamiki, agogiki, artykulacji, kontrapunktu, formy i
zawartości emocjonalnej. bez niczyjej pomocy
i udziału. Wszyscy pozostali, wykonują w
asyście z innymi, są więc wykonawcami zespołowymi.
W moim odczuciu, najbardziej skuteczną i kreatywną relacją
pomiędzy wykonawcami zespołowymi, jest partnerstwo dwojga wolnych wykonawców.
Relacje pomiędzy nimi określone zostały przez kompozytora rozkładem elementów
wiodących i elementów wtórujących. Wykonawca, który realizuje element wiodący jest
jakby aktorem pierwszego planu, a wykonawca realizujący element wtórujący,
jakby aktorem drugiego planu. W znakomitej większości utworów role te są wymienne, w znacznym stopniu
zdeterminowane przez kompozytora. Po kilku taktach, w których jeden z
wykonawców jest ewidentnym leaderem, jakby solistą, ich role się zmieniają a
dotychczasowy leader staje się aktorem drugiego planu, jakby akompaniatorem.
Antytezą układu partnerskiego jest układ solista-akompaniator.
W układzie tym, jeden z wykonawców pełni apriorycznie określaną jako
uprzywilejowaną i ważną rolę tzw. solisty, a drugi, obrośniętą wieloma
pejoratywnymi konotacjami, subordynowaną rolę tzw. akompaniatora.
Tradycyjne kształcenie
muzyka, w szczególności pianistów, w dużym wymiarze skoncentrowane jest
głównie na wykonawstwie solistycznym. Kształcenie w wykonawstwie zespołowym miewa wprawdzie charakter kurtuazyjny, ale
jednak z odcieniem marginalnym.
Bardzo nad tym ubolewam, ponieważ w moim pojmowaniu,
finalnym celem kształcenia muzyka, jest – być może w różnych proporcjach -
mistrzostwo solistyczne oraz mistrzostwo zespołowe. Oczywiście, w dużym stopniu
zależnie od predyspozycji i zainteresowań.
Uważam, że
kształcenie solistyczne, przy wszystkich odmiennościach stylistycznych, ma
podobny fundament i charakter. Podobnie, z kształceniem zespołowym, które przy
zrozumiałych odmiennościach instrumentalnych i estetycznych, ma również
jednolitą podstawę i charakter.
Jednoimienny duet fortepianowy, w swej istocie nie różni
się od duetu pianisty ze śpiewem lub z
instrumentem orkiestrowym. Wszak konkretna
lista powinności i obowiązków, w oczekiwaniach podstawowych, w samym sednie
jest w istocie identyczna dla każdego wykonania zespołowego. Oto ona:
·
Nie wspominam oczekiwania profesjonalnych umiejętności
jako sprawy oczywistej, dotyczącej wszystkich trzech poziomów, uczniowskiego,
studenckiego i dojrzałego. Osobiście, bez problemu formułowałem swe
zróżnicowane refleksje do uczniów, do studentów na rozmaitych master class, albo do już samodzielnych
i dojrzałych artystów, jeśli zwracali się do mnie o radę lub ocenę.
·
Powinność perfekcyjnego przygotowania się od
razu do pierwszego spotkania z partnerem.
·
Nauczenie się instrumentalne i
strukturalne nie tylko swojej tzw.
partii, lecz również staranne zapoznanie się z partią partnera, czyli całością utworu.
·
Gorąco polecam świadome ukierunkowanie się od
pierwszego kontaktu z utworem, na finalne wykonanie pamięciowe.
·
Respektowanie oczekiwań partnerstwa, które w skondensowanym
wymiarze wyglądają następująco: współodpowiedzialność za całość wykonania, szacunek do partnera, rozumienie
partnera, otwartość na dialog, gotowość
zaakceptowania odmienności partnera, wewnętrzna przestrzeń, umiejętność
równoczesnego słyszenia siebie i partnera, kultura bycia z drugim człowiekiem, zaufanie
do partnera, umiejętność zaakceptowania kompromisu, takt w rozwiązywaniu napięć.
·
Absolutnie polecam przybliżony lub identyczny
poziom umiejętności i dyspozycji profesjonalnych. Uważam za sytuację trudną i niewdzięczną,
jeśli jeden z partnerów góruje nad drugim. Przywołuję tu np. duet fortepianowy Marty
Argerich i Aleksandra Rabinovitcha, ona fenomenalna, on – pospolity. Fraza
zagrana przez Martę, budzi zachwyt a z powtórzonej przez Aleksandra, wieje
nudą.
Świadomie i z wyboru nie poruszam
kwestii interpretacji i estetyki, wszak De
gustibus non est disputandum. Jestem przekonany, że krótka wyliczanka,
którą przedstawiłem, może stanowić konkretny fundament, na którym w znacznej
mierze wspiera się sukces duetu, a w rzeczywistości, każdego wykonania
zespołowego. Jest to podstawa, nad której naturalna potrzeba interpretacji i wyborów
estetycznych, może się swobodnie rozwijać.
I tu jest miejsce na refleksję o
doborze naturalnym. Bo w moim postrzeganiu, dwoje wykonawców zdolnych, lub
zgoła nawet utalentowanych, doskonale przygotowanych profesjonalnie, pełnych
najlepszych chęci, często nie może ze sobą współpracować. Być może przyczyna
tkwi w mentalności, wrażliwości i charakterze? Podobnie zresztą jak we
współżyciu. Dlaczego dwoje ludzi, on i ona, dobrych i wartościowych, nie może
ze sobą współżyć? Daremnie poszukuję odpowiedzi! Wydaje się to przynależeć do tajemnicy,
jaką jest człowiek. I może niech tajemnicą zostanie?!
Email : jmarchwinski@gmail.com
Blog: Jerzy-Marchwinski.Blogspot.com
Warszawa, 5 lutego 2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz