czwartek, 2 czerwca 2016

Do Młodych Śpiewaków





RUCH MUZYCZNY Nr.5, maj 2016, opublikował ten tekst.





Prof. Jerzy Marchwiński


Do młodych śpiewaków

         Kiedy red. Tomasz Cyz z „Ruchu Muzycznego” zwrócił się do mnie o napisanie kilku zdań adresowanych do młodych śpiewaków, chciałem odmówić. Bo czy nie powinna to być sprawa profesjonalnego śpiewaka a nie pianisty? Po chwili namysłu zmieniłem zdanie, jako że chyba jednak jestem pianistą nietypowym. Los obdarzył mnie niewiarygodną szansą obcowania profesjonalnego z niezwykłymi, śpiewającymi partnerami, z nazywaną w świecie kultową śpiewaczką Ewą Podleś, partnerką mojego życia; Haliną Słonicką, świetną artystką, matką mojej córki Anny; ze zjawiskową Teresą Żylis-Garą; niepowtarzalną Maureen Forrester i kryształowym artystą, Andrzejem Hiolskim. Może więc mam powód, żeby wypowiedzieć swoje zdanie o śpiewaniu, oczywiście, absolutnie osobiste?
         A więc, po pierwsze. Śpiewakiem, chyba podobnie jak każdym innym artystą, nie można chcieć zostać. Śpiewakiem, trzeba się urodzić. Trzeba być wyposażonym w głos, choć nawet początkowo nierozpoznawalny i chyba w szczególną wrażliwość psychiczną. Dopiero wtedy można zacząć myśleć o śpiewie.
         Po drugie. Trzeba się nauczyć profesjonalnego posługiwania się głosem, jako instrumentem. Za niezwykle ważną uważam wiedzę podstawową. Trochę, jak z prowadzeniem samochodu: żeby zostać Hołowczycem, trzeba nauczyć się najpierw doskonale posługiwać sprzętem.
         Po trzecie, nie skrywam, trzeba trafić na pedagoga. Osobiście uważam, że w sztuce nie ma uniwersalnych pedagogów. Nie każdy pedagog może nauczyć każdego ucznia i nie każdy uczeń może dać się uformować każdemu pedagogowi. Za niezwykle ważną uważam świadomość, że nauczyć można wyłącznie profesji. Jeszcze nikomu nie udało się nikogo nauczyć talentu, tego dobra powierzonego. Daremne poszukiwanie szamana, który by to potrafił. Talent albo się ma, albo nie ma. Wyłączna profesja, ta, której można nauczyć nawet bardzo skromnie wyposażonego młodego człowieka, wprawdzie też jest pożyteczna, ale na szczyt Parnasu, bez talentu nie ma się co wybierać.
         Po czwarte, za ogromnie ważne uważam rozpoznanie swoich możliwości i funkcjonowanie zgodnie z nimi. Broni to przed wyniszczająca frustracją. Małe, też może być piękne. Nie każdy ma dyspozycje, żeby krążyć pomiędzy La Scalą i METem. Znam takich, którzy przeżyli szczęśliwe życie śpiewając w chórze!
         Po piąte, świadomość, że śpiewak dysponuje instrumentem unikatowym i wyjątkowym, niepodobnym do żadnego innego. Stan zdrowia wykonawcy nie degraduje Steinwaya lub Stradivariusa. A głos? Te wszystkie niedyspozycje, choroby, niedomykalności, wadliwe używanie, mogą szybko zniszczyć walor najpiękniejszego nawet instrumentu. Dlatego – proszę wybaczyć, że przywołuję nazwę pereelowską – za autentycznie ważne uważam profesjonalne BHP (przypominam: „Bezpieczeństwo i Higiena Pracy”). Staranne, niespieszne wybieranie repertuaru, racjonalny trening, odpoczynek są nie do przecenienia. Cierpliwości, młody człowieku! Młoda Rosina nie powinna akceptować Azuceny, choćby nawet za bajeczne honorarium! Jeden wadliwy kontrakt może zniszczyć głos na zawsze (znam nazwiska i adresy!). Może warto mieć ciągle w pamięci refleksje wielkiego Battistiniego, że śpiewak nigdy nie powinien się zbliżać do 100% swoich możliwości?
         Po szóste. Wysoki poziom opanowania profesji i spory horyzont wrażliwości, umożliwia wykonywanie całego, zróżnicowanego repertuaru. Jednakże istota śpiewu zawsze pozostaje ta sama. Są, oczywiście zrozumiałe różnice, podobnie jak pomiędzy graniem na fortepianie Scarlattiego i Bartoka. Ale istota pianistyki pozostaje ta sama.
         I po siódme, ostatnie, być może najważniejsze, że śpiewa się nie dla siebie, tylko dla słuchacza, złaknionego spotkania z pięknem Sztuki. Że paletę możliwości profesjonalnych udoskonala się do ostatniego tchnienia, że śpiew, to nie tylko wokal, ale może nawet nade wszystko tekst, dramat, któremu głos ma służyć.

Warszawa, 6 maja 2016

Jmarchwinski@gmail.com


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz